24.7.11

Why, Amy?

Myślę, że nie tylko mną wstrząsnęła ta wiadomość.


W tej chwili jest mi trudno cokolwiek napisać. Nigdy nie byłam jej wielką fanką, nigdy jakoś mnie szczególnie nie fascynowała. Ale czytać o jej śmierci jest trudno. Miała równie zabójczy głos, co styl. I choć sama mówiła, że nie jest żadną ikoną, że jej styl bardziej przypomina "styl ćpuna, lumpa" to jej charyzmą zachwycały się miliony na świecie, chętnie ją naśladując. W mediach również budziła zachwyt, sam Karl Lagerfeld nazwał ją przecież nową ikoną. A teraz? Kręta droga, odwyk jeden po drugim, imprezy, używki, nieudane romanse, wzloty i upadki. Miała kontynuować swoją trasę, to miał być nowy początek, nowy rozdział jej życia. Fani tylko tego oczekiwali - aż ich idolka wstanie na nogi, odstawi dragi i robi to, za co kochają ją najbardziej. Jeszcze parę lat temu twierdziła, że dołączy do tzw. "Klubu 27", czyli do grupy wielkich wokalistów, którzy umarli właśnie w wieku 27 lat. I miała rację.

Będziemy o tobie pamiętać [*]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz