30.8.11

Sometimes in my room

Hej kochani! We wcześniejszym poście wspominałam o małej "innej" niespodziance. A że mam świetny, cudowny, wspaniały i nieopisany humor po wczorajszej wygranej mojego klubu, FC Barcelony (aż pięcioma golami) post napiszę szybciej, niż ustalałam. Zachęcam do lektury ;)!






1) Moje wspaniałe, vintage'owe torebki. Jedną, tą małą, czarną znalazłam na dnie szafy. Drugą, karmelową podczas wizyty u babci na... strychu. 
2) Przyznaję się bez bicia - jestem molem książkowym. Co prawda moja biblioteka nie jest szczególnie imponująca (pokazałam tylko część książek) to chętnie pożyczam coś od brata/koleżanek lub z biblioteki. Tematyka - mieszana.
3) Mój mały zbiór kosmetycznych pierdółek i ozdób, biżuterii. Wszystko elegancko i poukładane. Oczywiście nie na długo.
4) Moje drugie zainteresowanie - futbol. Nie wiem, co musiało by się stać, żeby mecz nie był ważniejszy. Nawet na weselu prosiłam koleżankę o sprawdzenie wyniku towarzyskiego meczu w pre-sezonie. Na zdjęciu moje pierwsze buty do gry - oranżowe buty Adidas F50 adizero, pierwsza piłka o imieniu Czyhryński (ta mniejsza) oraz nowa piłka.
5) Tzw. lookbook, albo tablica inspiracji. Kiedyś wisiały tu wyłącznie projekty, tendencje na obecny lub wyprzedzający sezon, moje szkice oraz ewentualnie lista rzeczy do zrobienia, plan lekcji itp. W tej chwili wiszą tam moim bogowie, czyli skład FC Barcelony, a także piłkarz Polski, Robert Lewandowski, piłkarz Barcelony Gerard Pique, trener Barcy Pep Guardiola oraz amerykańska-eks piłkarka Mia Hamm. Takie małe objaśnienie :x




 




MOJE 12 FAWORYTÓW:

1. Koszula w kratę. Kupiłam ją na wyprzedaży w Cache&Cache za ok. 40 zł. Zawsze o takiej marzyłam. kocham wszystko, co w stylu rock/punk i tym bardziej takiego elementu nie mogło zabraknąć w mojej szafie. Jest trochę przyduża, ale nie jest to jej wadą. Najczęściej podwijam jej rękawy do długości 3/4 i zakładam z kapeluszem oraz trampkami. KOCHAM JĄ.

2. Camelowy kardigan. Wersja long, sprawdzająca się na chłodniejsze dni. Kupiłam go w tamtym roku jakoś przed zimą i nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń. Milutki, cieplutki w najmodniejszym kolorze. No może trochę się kosmaci, w końcu to nie Christoper Kane. Do tego pasek, skromne dodatki i pozostała część stroju w stonowanych barwach. Nie oddam go!

3. Biały T-shirt. Czyli to, co uwielbiam najbardziej - prostota oraz minimalizm. Luźny, biały T-shirt, bardzo miękki podejrzewam, że z bawełny z domieszką polyestru (?) pasuje do wszystkiego. Jeszcze tylko zegarek, klasyczne dżinsy i wygodne buty. No. 3.

4. Sukienka w pasy.  Nie wiem, jakim cudem sukienka pojawiła się na mojej liście, ale skoro już tu jest, to muszę ją wyróżnić za: 1) niezwykle miękki materiał, 2) materiał przepuszczający powietrze. Jedyny mały "-" to spory dekolt i poziome paski, automatyczne poszerzacze. 

5. Bluzka w paski. Kim trzeba być, żeby nie mieć bluzki w paski, hitu każdego lata? Największe domy mody z wielką chęcią co rok, nawet co sezon wykorzystują ten wzór. Ja wybrałam luźny model, z rękawami oczywiście 3/4.

6. Klasyczny sweter. Widząc go, od razu nasuwa mi się hasło "Pep Guardiola" (:D). Niektórzy pewnie nie zrozumieją, o co chodzi ale mniejsza już o to :3. Uwielbiam go, bo jest bardzo wąski w talii, ma wydłużający dekolt w serek, a jego głęboka czerń dodatkowo wyszczupla. Zazwyczaj nie dorzucam do niego już żadnych ozdób. Taki dziewczęcy sweterek jest obowiązkiem każdej fashionistki, nawet nie musi być czarny.
(Wiem, że na foto wygląda dziwnie ale to dlatego, że jest "rozciągnięty" na wieszaku, a w talii bardzo wąski."

7. Oliwkowe spodnie materiałowe. Zacznijmy od tego, że to cud, iż znalazłam spodnie w Croppie które nie są szmatą i nie spadają z dupy, bynajmniej moja dupa nie jest najmniejsza. Taka mała anegdotka. Skoro już odczepiliśmy się od mojego tyłka i Croppa to pochwalę te spodnie. Przede wszystkim kolor - tak się składa, że wszystkie dżinsy w mojej garderobie są inne. Każde różnią się od pozostałych kolorem, krojem, materiałem. Dlatego te wpadły mi w oko, choć na tamtych zakupach miałam chyba szukać czegoś innego. Świetne.

8. Klasyczne jeans. Jeśli ktoś mi napisze, że nie ma dżinsów, to... niech mi lepiej nie pisze. Obojętnie, dzwony, biodrówki, rurki, każde, byle by mieć. U mnie padło na rurki. I muszę powiedzieć, że są chyba najwygodniejsze ze wszystkich moich portek pomijając fakt, że nie są odmieńcami bo i tak mogę je założyć bez rozpinania tak jak pozostałe, a pasek to jednak konieczność (i tak mam spory tyłek). "+" za kolor. 

9. Punkowe rurki. Dostałam je, hm, kilka dni temu od siostry ciotecznej. Tak się składało, że miałam parę zbędnych par swoich jeansów więc oddałam jej je, a ona pokazała mi, co może mi w zamian oddać. Powiem wam, że to bardzo fajny pomysł z tą wymianą. Zyskałam wspaniałe rurki z H&M za friko, które (szczególnie w moim mieście) są nie do upolowania. Już kochamy się z wzajemnością.

10. Klasyczna koszula. Podstawa Dress Code'u, klasyk sam w sobie. W stylu Coco Chanel, pozbawiona wszelkich ozdób, długości rękawów tradycyjnie 3/4. Najbardziej przydaje się gdy wymagany jest strój galowy, ale także można nosić ją z parą jeansów. Efekt świetny.

11. Dżinsowa ramoneska. Spójrzcie tylko na jej cudowny, nietypowy krój i na odcień! Noszę ją zawsze i wszędzie. Kojarzy mi się z kowbojami i zeszłoroczną kolekcją S/S '10 D&G. Oczywiście zawsze podwijam rękawy do dł. 3/4, żeby nie było

12. Brzoskwiniowa mini. Wiecie ile ona ma lat? Pewnie z dwanaście. Tak, dwanaście. Dzięki drobnej posturze mojej siostry teraz spokojnie mogę ją nosić. Oczywiście trzeba było ją trochę zwężyć, ponieważ było by mi za luźno w pasie. Prawdziwe vintage'owe cudo.


Podobał się post? Mam nadzieję, że tak ;). 
PS Już 3,000 wyświetleń! Jeszcze do niedawna było jakieś 2,000 a w tak szybkim tempie pojawiło się kolejne 1,000! Dziękuję wam!

20.8.11

1# Fashion Icon: Colorful bird

Mając w myślach słowo "babcia"od razu nasuwają nam się niedzielne obiadki, robienie skarpetek na drutach i najlepsze słodycze na świecie. Jednak są pewne wyjątki. Do tej grupy bynajmniej nie zalicza się Iris Apfel, która ma znacznie bardziej wypełniony grafik niż przeciętna emerytka.


Trudno wierzyć, że za prawie tydzień skończy 90 lat. Dziś mało kto dożywa takiego wieku, a jeszcze mniej chodzi na pokazy Gaultiera. Kim dokładniej jest pani Iris? Przede wszystkim ikoną mody. Ale także filantropką i amerykańską bizneswomen. Sama uważa siebie za "najstarszą nastolatkę świata". Czym wyróżnia się styl Apfel?  Przede wszystkim tym, że jak nikt inny potrafi łączyć ze sobą vintage, rzeczy z "pchlich targów" a także ciuchy od projektantów i uzyskać z tej mieszanki efekt piorunujący, oryginalny, niepowtarzalny i wyróżniający się na tle innych. W świecie mody zadebiutowała co prawda niedawno ale to nie ma znaczenia - potrzebowała niewiele czasu żeby uznać ją za guru. Szczególną uwagę zwraca na biżuterię oraz dodatki które najczęściej znajduje na targach, rynkach w sklepach ze starościami. Właśnie na nich budowała swój niepowtarzalny styl. Co jeszcze ją wyróżnia? Etniczny styl, odważne kroje, miksy różnych epok i jej charakterystyczne, wielkie okulary. W 2005 r. w słynnym nowojorskim Metropolitan Museum of Art (w tym samym, w którym zrobiono wystawę Savage Beauty poświęconą McQueenowi) wystawiono wystawę poświęconą jej stylowi. Podziwiały ją tysiące. A filigranowa staruszka jest na topie do dziś.

PS Wiem, ten post szczególny nie jest. Nie wstawiałam zdjęć ze stylizacjami Iris, ponieważ wybór był zbyt ciężki. Jeśli będziecie zainteresowani sami na pewno sobie coś wynajdziecie ;). A tak w ogóle rozpoczynam serię "Dzisiejszych ikon mody", była to część pierwsza. Przygotujcie się na więcej ;].

PS2 Zmieniłam wygląd bloga na nieco mniej minimalistyczny, mam nadzieję, że podoba wam się zmiana.

2.8.11

JC de Castelbajac

Tytuł tego posta jest chyba najmniej oryginalną rzeczą jaką kiedykolwiek napisałam. Ale cóż, nie byłam w stanie wymyślić czegoś lepszego. W ogóle takie wstępy mi nie wychodzą. Osoba, o której mam zamiar napisać pewnie wprost przeciwnie. W końcu jego niewyżyta kreatywność nigdy się nie nudzi, zawsze zaskakuje. Piszę o Jeanie. Jean'ie Charles'ie de Castelbajac.
Zapomnijcie o tym wstępie!

Urodził się 28 listopada 1949 w Casablance. Z wielką łatwością podbił rynek modowy i serca wielkich fashionistek dzięki energii, które przekazuje na ubrania, które projektuje. Zajmuje się również tworzeniem oryginalnych mebli wyróżniających się swoją formą. Moje serce fashionistki podbił (aż) w 2009 roku kolekcją inspirowaną pop-artem, twórczością Warhola. Zabawne sukienki w jaskrawych, gryzących kolorach, mix materiałów, z podobiznami m.in. Baracka Obamy, Michaela Jacksona, wyżej wspomnianego Warhola, Myszki Mickey czy nawet... Muppetsów. I wiele energii. Świat mody tylko czeka na takich odważnych designerów, z kolorową wizją przyszłości. To oni wprowadzają power do mody, nakręcają ją i podnoszą z roku na rok poprzeczkę innym amatorom.
Nowa kolekcja JC / DC to nawiązanie do jesiennych trendów. Jak zawsze nie zabrakło w niej żywych kolorów, ciekawych nadruków czy zabawy formą. Pojawiła się także moja ulubiona, ukochana - KRATA! Już dawno nie zachwycałam się AŻ tak żadnym projektantem. To dobry znak.




A wy, co sądzicie o twórczości Jean'a? Może macie w ogóle inne zdanie niż ja?